Muzykoterapia w Polsce jest raczkującą dziedziną terapii. I choć jej działanie można ująć w ramy holistycznego podejścia do zdrowia, to mało kto łączy wykorzystanie muzyki w celach prozdrowotnych. O tym jak pomocna w redukcji lęku czy polepszeniu koncentracji jest muzyka mogą się przekonać kobiety słuchające muzyki relaksacyjnej podczas porodu. Czy muzykoterapia ma szansę być powszechnie uznaną metodą na utrzymanie zdrowia i dobrego samopoczucia?
Jeśli chcesz dowiedzieć się jakiego wrażenia możesz spodziewać się podczas sesji w Sonorze oraz co stanie się z Tobą po takiej sesji zapraszam do wysłuchania drugiego podcastu #StorySonory. Tłumaczę w nim czym jest Sonora i na jakiej zasadzie działa. Świetne wprowadzenie, które pozwoli Ci zrozumieć jakie korzyści przyniesie Tobie masaż wibracją i relaksacja muzyczna w Sonorze.
Sonora od podstaw
Moje pierwsze skojarzenie ze słowem Sonora to słowo „sonore” co z francuskiego czy włoskiego oznacza „dźwięk” oraz „nora”, taka np. lisia nora. A więc można by przetłumaczyć je jako “dźwięczna nora”. Pełna nazwa natomiast to „Sonora Sound Tube” i tu faktycznie nasuwa już się tłumaczenie „Dźwięcznej tuby”. A zatem, słowa klucze to: instrument muzyczny, dźwięczna tuba, brzmiąca nora czy kapsuła dźwiękowa – to ostatnie dość futurystycznie się kojarzy. Jeśli nie widzieliście jeszcze Sonory na żywo to postaram się Wam teraz opisać jej wygląd, tak żebyście mogli sobie wyobrazić o co w niej chodzi.
Jest to długa na 2 metry drewniana tuba na nogach. Ta tuba ta to nic innego jak korpus rezonansowy instrumentu. Jej średnica ma niecałe 80 cm.
Taka wielkość tuby z łatwością pomieści przeciętnej wielkości człowieka, bo – należy przypomnieć, jest to najprawdopodobniej jedyny instrument na świecie, do którego się wchodzi! W jej wnętrzu znajduje się ławka, która dzięki dodatkowej, dostawianej do tuby nodze wysuwa się na zewnątrz, ułatwiając wejście do środka instrumentu. Po wejściu do środka można ułożyć się wygodnie z głową na poduszce, okryć kocem i wsłuchiwać w kojące dźwięki.
Na korpus naciągniętych jest 56 strun. Wszystkie nastrojone są do dźwięku o częstotliwości 64 Hz (sześćdziesięciu czterech herców). Jest to basowy dźwięk odpowiadający niskiemu C wiolonczelowemu, w stroju w którym ”a” jest równe 432 Hz (czterystu trzydziestu dwóm hercom).
Wiem, że może to dla Was brzmieć totalnie dziko, ale dziś nie będę tłumaczyć tego zagadnienia, gdyż to dość obszerny temat. Strojeniu i doborze samej częstotliwości chcę poświęcić osobny podcast ponieważ to właśnie o tę kwestię najczęściej jestem przez Was wypytywana w rozmowach i wydaje się być dość istotna w kontekście działania samego instrumentu.
Na Sonorze gra się delikatnie pocierając struny opuszkami. Wprawione w drgania struny przenoszą wibrację dźwięku na pozostałe części tuby, i dalej poprzez ławkę, na ciało leżącego wewnątrz człowieka.
Wibracja masuje całe ciało dogłębnie, czuć delikatne, odprężające drgania, szczególnie w miejscach styku ciała z ławką, czyli na piętach, łokciach, plecach, czy dłoniach. Te drgania rozchodzą się dalej po tkankach, mięśniach i kościach, docierając niemal w każdy zakamarek ciała. Oprócz basowego dźwięku słyszalne są także alikwoty, czyli składowe tonu podstawowego, które wzmacniane przez korpus rezonansowy tworzą subtelne melodie. Nie jest to jednak muzyka, którą można zagrać z nut, nie przypomina utworów w tradycyjnej formie, a raczej improwizację opartą o pewną muzyczną historię, jaką grający chce przekazać słuchaczowi. Brzmienie instrumentu jest dość monotonne, burdonowe, rdzenne, nieco przypominające miks etnicznych instrumentów takich jak sitar czy didgeridoo. Dzięki tej stale powtarzającej się linii melodyczno-rytmicznej można wejść w swego rodzaju trans, co pozwala na odpłynięcie umysłu i przeniesienie się jakby w inny świat, świat swego wnętrza. Jednoczesne działanie wibracji i muzyki sprawia, że stan relaksu może być pogłębiony, a dodatkowo może być osiągnięty znacznie szybciej, niż przy zastosowaniu samej muzyki czy samej wibracji.
Nauka o wpływie muzyki
I tutaj chciałabym przytoczyć pewne badania naukowe przeprowadzone przez polskich naukowców katedry muzykoterapii z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Collegium Medicum w Bydgoszczy nad relaksacją pacjentów podczas zabiegów fizjoterapii, które to wykazały pozytywne działanie muzyki stosowanej podczas zabiegów fizjoterapeutycznych. Badania przeprowadzone były na pacjentach w zróżnicowanym wieku od 18-70 lat, podzielonych na dwie 30-osobowe grupy – badaną i kontrolną. Grupy poddawane były analogicznym zabiegom, z tym, że w jednej z nich podczas tych zabiegów włączano pacjentom muzykę, a w drugiej tego nie robiono. Pacjenci wypełniali ankiety, które zawierały pytania dotyczące ich preferencji muzycznych oraz roli jaką muzyka pełni w ich życiu, a także pytano ich o poziom odczuwania bólu, emocje i samopoczucie po zabiegu. Posłużono się także w badaniu Skalą Akceptacji Choroby, która – w skrócie – miała ocenić ich stosunek do własnego stanu zdrowia i ograniczeń wynikających z choroby.
Okazało się, że poziom akceptacji swojego stanu zdrowia został oceniony na wyższy wśród osób z grupy badanej niż tych z grupy kontrolnej, a dodatkowo osoby badane odczuwały więcej korzyści z przeprowadzonych zabiegów fizjoterapeutycznych niż osoby z grupy kontrolnej. Ponad połowa, bo 53% osób badanych wykazała poprawę samopoczucia, gdy w grupie kontrolnej było ich zaledwie 33%. Podobny wynik zanotowano w przypadku oceny osiągniętego przez pacjentów odprężenia. Natomiast największą rozbieżność pomiędzy grupami zaobserwowano przy pytaniu o pojawienie się większej ilości pozytywnych emocji po zabiegu – w grupie badanej było to 42% liczebności grupy, a w kontrolnej tylko 8%.
Wnioski jakie nasuwają się z tego badania są takie, że słuchanie muzyki podczas zabiegów fizjoterapeutycznych, ale też pewnie i innych zabiegów np stomatologicznych czy chirurgicznych pozytywnie wpływa na samopoczucie osób, które takim zabiegom się poddają, pozytywnie wpływają na akceptację swojego stanu zdrowia i podnoszą poziom odczuwanych korzyści z zabiegów.
Wnioski, czyli: jak to się ma do Sonory?
Przytoczyłam to badanie, ponieważ kiedy wpadłam na nie szukając materiałów do mojej pracy magisterskiej, to jakoś tak skojarzyło mi się ono z argumentem za tym, że łączenie wibroterapii i muzykoterapii – co właśnie zadziewa się w Sonorze – jest dobrym pomysłem. Co zresztą zauważył już w latach 80’ twórca terapii wibroakustycznej Olav Skille, który połączył masaż wibracją ze słuchaniem muzyki relaksacyjnej. I szczerze mówiąc, sama jakoś tak nie umiem wyobrazić sobie masażu bez muzyki. Masaż w ciszy, a do tego masaż wibracją wydawałby mi się dość nudny i mało atrakcyjny. Muzyka ma tutaj ogromną moc, ale jednocześnie pozbawiona mechanicznego oddziaływania na tkanki ciała nie jest w stanie doprowadzić do tych samych efektów, które uzyskuje się za pomocą wibroterapii. A ta korzyści ma wiele, o czym też poopowiadam Wam później.
Reasumując, muzyka i wibracja będą się nawzajem wspierać, wzmacniać efekt, pogłębiać relaks, poszerzać spektrum działania. Ponadto bycie wewnątrz instrumentu sprawi, że doświadczenie będzie intensywniejsze. Dźwięki będą przechodzić przez ciało i nie pozostawią w nas nierozedrganej cząstki. Będziesz czuć jakbyś to Ty był dźwiękiem.
Poczuj moc dźwięku!
Wracając już do samego doświadczenia podczas masażu dźwiękiem w Sonorze – chciałabym opowiedzieć co dzieje się z człowiekiem podczas takiej sesji relaksacyjnej. Przede wszystkim należy zauważyć, że muzyka i wibracja działają na dwóch poziomach: psychicznym i fizycznym, wpływając na funkcje wegetatywne organizmu. Ogólnie ujmując wprawiają w stan demobilizacji organizmu, czyli inaczej mówiąc w stan relaksu. Podczas gdy w sytuacji stresowej następuje ogólna mobilizacja organizmu do wykonania jakiegoś trudnego dla nas zadania, to w opozycji do niej będzie stała właśnie demobilizacja.
Charakterystyczne dla takiego stanu jest:
- uspokojenie oddechu, pogłębienie go, spowolnienie i wyrównanie
- regulacja pracy serca oraz ciśnienia tętniczego
- poprawa krążenia, a co za tym idzie lepsze dotlenienie organizmu
- lepszy transport produktów oczyszczania organizmu
- stymulacja układu limfatycznego, czyli lepsze krążenie limfy w ciele
- redukcja napięcia mięśniowego oraz niwelowanie bólu
- pojawienie się fal alfa w mózgu, co oznacza, że nasz mózg przechodzi w stan spoczynku, charakterystyczny dla stanu odprężenia tuż przed zaśnięciem lub zaraz po przebudzeniu
Na poziomie psychicznym natomiast mamy odprężenie umysłu i zwolnienie natłoku myśli. Taki stan sprzyja uzyskaniu wglądu w siebie, uwolnieniu emocji, osiągnięciu pewnego rodzaju katharsis, czyli oczyszczenia, a nawet dotarcia do podświadomych treści czy możliwości ujrzenia tych samych spraw w innym świetle.
Jak sami możecie zauważyć, korzyści z relaksu płynie naprawdę wiele. Następuje ogólna regeneracja i poprawa samopoczucia. Można powiedzieć – samo dobro. Większość osób podczas takiej sesji prędzej czy później zasypia. Są tacy, którzy już po pierwszych 5 minutach odpływają, ale są też tacy, którzy tego czasu potrzebują nieco więcej. Znam przypadki, w których pacjenci przytłoczeni nadmiarem obowiązków, czy dużym stresem potrzebują nawet kilku sesji, aby nauczyć się jak się relaksować i czerpać z tego stanu.
Relaksacja muzyczna to technika mającą szerokie zastosowanie w terapii, o czym wielokrotnie jeszcze będę mówić. W niedalekiej przyszłości postaram się także przedstawić te obszary pracy terapeutycznej, w których widzę pole do popisu dla Sonory.
Opinie użytkowników
Na zakończenie chętnie podzielę się z Wami wynikami ankiet, które przeprowadziłam przy okazji dwóch wydarzeń wśród uczestników tych wydarzeń – czyli koncertu relaksacyjnego Sonory, który odbył się w Domu dźwięku w listopadzie 2018 roku oraz sesji pokazowych podczas otwarcia naszego Studia Terapii i Masażu Dźwiękiem w styczniu 2019 roku, oba te wydarzenia działy się w Poznaniu.
Uczestnicy, kobiety i mężczyźni w wieku od 25 do 65 lat, dobrowolnie wzięli udział w ankiecie, a było ich łącznie 15. Ankieta zawierała między innymi pytania dotyczące wrażeń po koncercie lub sesji indywidualnej, poziomu osiągniętego stanu relaksu w skali od 1 do 10 oraz tego co podobało się najbardziej i czy było coś co się nie podobało, a także o odczucia po przebytej sesji relaksacyjnej.
Wszyscy ankietowani ocenili swój poziom zrelaksowania powyżej 5, a najwięcej osób wskazało poziomy 7, 8 i 10, a więc oceny całkiem wysokie. Średnia ocen wynosiła 7,5. Co ciekawe te wysokie oceny pojawiały się wśród osób uczestniczących w sesjach indywidualnych, a więc tych, które miały okazję wejść do środka instrumentu. Ogólne wrażenia ankietowanych były pozytywne, opisywane słowami:
“Wrażenia niesamowite, sesja wprowadza w niesamowity błogostan, daje ukojenie i wielki spokój”
“Doskonałe odprężenie po stresującym dniu; Bardzo szybko rozluźniłam się i poczułam harmonię między ciałem i umysłem”
“Ciekawe przeżycie; Bardzo przyjemnie. Piękny, spokojny dźwięk, można idealnie wykorzystać go do medytacji.”
“Ciężko mi się zrelaksować – a w sonorze się udało.; Czułam się zaopiekowana.; Wzruszająca atmosfera i ciepło”
Ankietowani mieli zróżnicowane zdanie co do ulubionego elementu relaksacji. Wskazywali na: atmosferę intymności, indywidualne podejście do klienta.; kontrastowy dźwięk dzwonków Koshi, przyjemną wibrację. Jedni upodobali sobie spokojniejsze momenty gry, inni natomiast te mocniejsze i bardziej intensywne, co świadczy o indywidualnych preferencjach klientów.
Podczas sesji pokazowych ankietowani byli zadowoleni i nie zgłaszali, by coś im przeszkadzało. Podczas koncertu natomiast prawie wszyscy ankietowani odpowiedzieli zgodnie, że przeszkadzała im migawka aparatu fotografa, który robił zdjęcia podczas wydarzenia, jedna osoba wskazała, że muzyka była za cicho, a inna, że było jej chłodno.
Ankietowani zgłaszali natomiast między innymi takie odczucia: “Wyciszenie, spokój, relaks, błogostan.; Czuję się znacznie lepiej niż przed. Jestem rozluźniona i jednocześnie pełna energii; Czuję się taka leciutka i po prostu miło mi od środka.; Uwielbiam jak dźwięk przeszywa moje ciało. Rozluźnienie. Ból głowy zniknął.; Po koncercie ogromny uśmiech.”
Jak widać, wszyscy ankietowani mieli pozytywne wrażenia po bliższym kontakcie z instrumentem. Co oczywiście dla mnie było i nadal jest wskazówką, że instrument oddziałuje na nas dość intensywnie. W swojej kilkuletniej już praktyce obserwuję zresztą sytuacje, w których osoby z różnymi problemami doświadczają pewnego szoku związanego z tym, co wydarzyło się podczas takiej sesji. Bez wątpienia Sonora otwiera człowieka, sprawia, że chętniej podejmuje refleksje i dzieli się spostrzeżeniami o sobie samym, często analizując samodzielnie to co wydarzyło się w nim w trakcie sesji. Myślę, że dobry terapeuta jest w stanie takiego pootwieranego człowieka przeprowadzić przez niejeden ważny wewnętrzny proces.
A Ty? Czego doświadczyłeś/aś?
Tych z Was, którzy już mieli okazję skorzystać z masażu dźwiękiem w Sonorze poproszę o relację – napiszcie w komentarzu jakie dla Was było to doświadczenie, co Wam się najbardziej podobało, czy było coś co się nie podobało, może drażniło Was podczas takiej sesji? Czy udało Wam się zrelaksować i jeśli tak to jak oceniacie poziom osiągniętego przez Was relaksu? A może pojawiły się w trakcie sesji jakieś szczególne obrazy, emocje lub uczucia?
Jeśli zechcecie się podzielić swoim wrażeniem będzie mi bardzo miło, a możliwe, że tę cześć z Was, która Sonory jeszcze nie zna, zachęci to do wypróbowania instrumentu na własnej skórze! Jeśli faktycznie polecacie innym, żeby to zrobili, to będzie mi bardzo miło, jeżeli dacie o tym znać.
Katarzyna Paluszkiewicz // Sonorita
P.S. Podcast nagrywany w trakcie choroby, stąd ten zawalony głos, za który przepraszam. To efekt wycieczki rowerowej jaką odbyłam czując wiosnę w powietrzu po świeżo ukończonej, 3 tygodniowej kwarantannie Covidowej. A więc odzyskanie wolności przypłaciłam niefortunnie krótką infekcją gardła. Ale już jestem zupełnie zdrowa i tymczasowo odporna na wiadomą część wirusów