W poprzednim artykule mówiłam nieco o materiale wykonania Sonory, ale najważniejszy jej element, czyli korpus rezonansowy zostawiłam sobie na dziś. Czym jest drewno rezonansowe i czy Sonora zbudowana jest z drewna księżycowego? Na te pytania odpowiem Ci właśnie w tym wpisie.
Korpus rezonansowy Sonory, czyli mówiąc prościej – tuba, buduje się ze świerku rezonansowego. Natomiast elementy konstrukcyjne i wykończenie z litego drewna bukowego, sklejki bukowej oraz orzecha.
Drewno rezonansowe odnosi się do wysokiej jakości drewna (w naszym przypadku jest to świerk), które pozyskiwane jest specjalnie do budowy instrumentów. Nie jest to zatem drewno zakupione w pierwszym lepszym składzie drewna w okolicy. Jest to raczej selekcjonowane drewno, sprowadzane z obszarów alpejskich. Takie drewno pozyskiwane jest ze świerków porastających wysokie partie gór, a jego sposób pozyskiwania obejmuje kilka etapów.
Najpierw wykwalifikowana kadra wyszukuje odpowiednie drzewo w górskim lesie. Świerki o najlepszych właściwościach rosną w warunkach trudnych. Są wystawiane na ciężkie warunki atmosferyczne: silne i porywiste wiatry, deszcze i mrozy, a także srogie zimy i niedługie lata.
Takimi miejscami są właśnie góry, a najlepiej, gdy jest to górska, skalista polana, na której widnieje dorodny okaz drzewa świerkowego. To tam ma największe możliwości do rozrostu, gdyż, jako samotnik, nie ma konkurencji. Ale tam też spotyka się z największym przeciwnikiem jakim jest zmienna pogoda. Długie zimy i krótkie lata odciskają swoje piętno na usłojeniu drewna. Przyrosty zimowe i letnie są w takim drewnie bardzo gęste (mają po 1-2 mm), a ich szerokość względem siebie jest wyrównana. To ma bezpośrednie przełożenie na jego sztywność, a co za tym idzie – jakość brzmienia instrumentu, który z niego powstanie.
Wybrane odpowiednio drzewa są ścinane zimą, czyli wtedy, kiedy są w stanie spoczynku. Znajduje się w nich mniej soków, a co za tym idzie są mniej podatne na choroby grzybowe i szybciej schną. Drewno z niego pozyskane tnie się na odpowiedniej długości kawałki, a później łupie, a nie, jak zazwyczaj, przeciera. Łupanie pozwala wyeliminować efekt skręcania włókien. Najlepiej, gdy takie drewno pozbawione jest sęków. Gęstość takiego punktu w drewnie jest większa i utrudnia, czy też tłumi rozchodzenie się drgań po płycie rezonansowej instrumentu.
Pożądanym drewnem jest też drewno lekkie. Waga drewna określana jest po jego całkowitym wysuszeniu. Sam proces suszenia jest też w przypadku drewna rezonansowego znacznie bardziej wymagający. Na początku drewno suszone jest w warunkach naturalnych, na zewnątrz pod zadaszeniem. Po jakimś czasie może być przeniesione do miejsca, w którym zabezpieczone przed szkodnikami będzie sezonowane przez kolejnych kilka lat. Tak, lat.
Najlepsze drewno rezonansowe sezonowane jest po kilkanaście do kilkudziesięciu lat. Mówi się jednak, że 5-6 letnie drewno nadaje się już do budowy instrumentów. Dlaczego tak długo
i dlaczego nie stosuje się suszenia w suszarni?
Otóż drewno suszone w suszarni leży tam zaledwie kilka tygodni, a proces suszenia jest przyspieszony w nienaturalny sposób. Drewno szybko oddaje wodę, ale też później nadal ma duże zdolności absorbowania jej z otoczenia. Jest przez to mniej stabilne i już w fazie obróbki wstępnej potrafi się nieźle wyginać. Drewno suszone naturalnie latami poddawane jest zmiennej wilgotności powietrza. Przez to oddaje i pochłania wodę, tak długo, aż jego struktura na tyle zmniejszy chłonność, że nie będzie w stanie pochłonąć zbyt dużej ilości wody z powietrza. To czyni jest stabilnym i bezpiecznym w obróbce, a także lekkim i dobrze rezonującym materiałem.
Tutaj chciałabym zahaczyć o kontrowersyjny temat popularnego ostatnio drewna księżycowego. Wiele osób pyta mnie o to, czy stosujemy takie drewno w naszych instrumentach. Odpowiadam, że nie. Przyznam szczerze, że w trakcie 13 lat nauki w szkołach
i na uczelniach wyższych oraz podczas praktyk zawodowych nikt z wykładowców czy profesorów nigdy nie wspominał o tym drewnie. W literaturze również niczego takiego nie spotkałam. Niegdyś interesowałam się tematem, będąc całkiem zaciekawiona jego wręcz magicznymi właściwościami,. Po jakimś czasie doszłam intuicyjnie do wniosku, że tak wszechstronnie zachwalane drewna może być jedynie świetnym chwytem marketingowym. Natomiast na potrzeby tego wpisu, jako osoba, która lubi porządną naukową wiedzę, postanowiłam poszukać wiarygodnych źródeł informacji. Przedstawię Wam w skrócie to, co udało mi się znaleźć. Zacznę od tego, żeby określić czym to księżycowe drewno miałoby być.
Drewno księżycowe to specjalne drewno. Według twórcy teorii Erwina Thomy, powinno się ścinać w odpowiedniej fazie księżyca – ubywającego, w ciągu 3 dni po pełni, co zapewnia jego właściwości. O jakie właściwości chodzi?
Ma być to drewno konstrukcyjne odporne na warunki atmosferyczne, insekty i grzyby. Cechujące się większą gęstością oraz trwałością i mniejszą absorbcją wilgoci, a do tego ogniotrwałe i energooszczędne. Dla uściślenia, Erwin Thoma jest właścicielem tartaku oraz firmy zajmującej się budową domów z drewna księżycowego, które to z zaangażowaniem promuje. Skąd się wzięła jego teoria drewna księżycowego?
Pod lupę idą oczywiście artykuły naukowe. Tych w języku polskim nie znajduję wiele. Wpada mi w ręce opracowanie “Drewno księżycowe jako materiał konstrukcyjny” mgr inż. Dominika Kownackiego i dr hab inż Tomasza Błaszczyńskiego profesora Politechniki Poznańskiej. Dzięki niemu docieram do kilku artykułów naukowych Ernsta Zürchera w języku angielskim. Dalsze poszukiwania prowadzą mnie do mniej naukowych pozycji, aczkolwiek bardzo wartościowych: filmu na YouTube opublikowanego przez kanał Lasów Państwowych “Echa Leśne”, dwóch artykułów Urszuli Drabińskiej ze strony Siedem Wierzb: “Drewno księżycowe – warto z niego budować?” oraz “Księżycowe drewno oczami nauki” oraz wypowiedzi dr Tomasza Rożka w radiowej Trójce, do którego docieram dzięki Drabińskiej.
Na pierwszy rzut idzie polski artykuł. W opracowaniu Kownackiego i Błaszczyńskiego czytam o tym, że drewno księżycowe wykorzystywane było już w starożytności. Wykorzystywał je Juliusz Cezar do budowy statków oraz powstawały z niego japońskie świątynie. Zastanawiam się tylko, skąd ta wiedza, bo żadnych odnośników do literatury nie widzę. Potem czytam tak:
“Również leśnicy zdają się potwierdzać tę zależność, wskazując, że ich poprzednicy sugerowali ścinanie drzew z przeznaczeniem na konstrukcje w okresie zimowym oraz fazie ubywającego Księżyca. Wpływ fazy Księżyca na właściwości drewna wykorzystuje również branża muzyczna. Według specjalistów dokładna pora pozyskania surowca na produkcję instrumentów ma wpływ na jakość końcowego produktu oraz barwę jego dźwięku.”
I ten cytat jest bardzo ciekawy, bo jak się okazuje, ze wspomnianego przeze mnie filmu na YT możecie dowiedzieć się, że drewno księżycowe leśnikom też znane nie jest, o czym zaraz opowiem. Natomiast co do twórców instrumentów to już wyżej wspominałam – nikt ze znanych mi lutników tego nie potwierdza. Urszula Drabińska w swoim tekście odwołuje się do internetowego artykułu, który wychwala właściwości brzmieniowe drewna pozyskanego z drzew ściętych zimą, gdy księżyc jest mały i usytuowany najniżej na nieboskłonie. W dalszej części artykułu Kownackiego i Błaszczyńskiego widnieją opracowania badań między innymi Ernsta Zürchera – naukowca, który zainteresował się tematem wpływu księżyca na właściwości drewna i postanowił to sprawdzić. I tak na przykład:
Analiza badań przeprowadzonych w latach 30-tych nad kiełkowaniem nasion prowadzi do wniosku, że nasiona kiełkują szybciej, gdy posadzone są w ubywającej fazie księżyca. Badania nad wahaniami średnicy pni różnych gatunków drzew pokazują, że średnice te podążają za pływami księżycowo-słonecznymi.
W artykule przedstawione są również wyniki badań nad zawartością wody i gęstością drewna księżycowego. W trakcie dwóch różnych badań testowano próbki ściętego w różnych fazach księżyca materiału. Jedno z badań wykazało powiązanie gęstości i wilgotności z fazą księżyca, jednak drugie badanie nie potwierdziło tych zależności. Ostatnie badania przywołane przez Kownackiego i Błaszczyńskiego dotyczyły pomiarów wytrzymałości oraz gęstości drewna dokonanych przez Zürchera. Wykazały, że drewno pozyskane przed nowiem jest średnio o 11,2% bardziej wytrzymałe niż drewno pozyskane przed pełnią. Dodatkowo autorzy wskazują badania, które potwierdzają większą odporność drewna księżycowego na szkodniki. Wniosek autorów jest taki:
“można stwierdzić, że zebrane dane wskazują na fakt istnienia korelacji między fazami Księżyca a parametrami fizykomechanicznymi drewna. […] Najlepszym momentem na pozyskanie drewna jest zima oraz ubywająca faza Księżyca. […] Stosowanie tych dwóch zaleceń wraz z pozyskiwaniem drewna księżycowego pozwoli na otrzymanie materiału wytrzymalszego i odporniejszego na czynniki biologiczna. To przełoży się na trwalsze i bardziej zrównoważone budownictwo.”
Po przeczytaniu artykułu wydaje się, jakby sprawa była jasna – myliłam się. A potem zaczęłam przysłuchiwać się temu, co mówi leśnik Michał Wojcieszkiewicz z kanału Echa Leśne na YouTubie. Okazuje się, że faktycznie, podręczniki nic o drewnie księżycowym nie mówią w kontekście jego pozyskiwania już w starożytności.
Już w starożytności Pliniusz Starszy wspominał o ścinaniu drzew zimą dla zachowania lepszych właściwości drewna konstrukcyjnego. Nie zauważył jednak żadnych korelacji
z księżycem.
Przegląd literatury dokonany przez Pana Michała prowadzi do wniosku, że termin drewna księżycowego pojawił się dopiero wraz z postacią Erwina Thomy oraz jego książkami. Szybko zauważa, że stał się on jego hasłem marketingowym i wyróżnikiem oferty prowadzonej przez niego firmy. Jednak po analizie tekstów Urszuli Drabińskiej mam ogromne wątpliwości co do słuszności teorii drewna księżycowego i istnienia dowodów jednoznacznie potwierdzających wszystkie przez niego zachwalane właściwości. Autorka przytacza słowa dr Tomasza Rożka, który mówi, że drewno księżycowe:
“ma być odporniejsze na ogień, na grzyby, ma być twardsze, ma wchłaniać dużo mniej wilgoci, więc ma się prawie nie deformować pod wpływem zmian wilgotności – czy coś takiego może istnieć? Mówiąc szczerze, ja bardzo, bardzo, ale to bardzo wątpię. Nie widzę mechanizmu, w którym na jedną noc (…), nagle, coś, co rośnie kilkadziesiąt lat (…) miałoby zmieniać swoje właściwości.”
I mówiąc szczerze, jeżeli naukowy autorytet mówi coś takiego, co z moim prostym myśleniem jest spójne, to już jest to dla mnie jakaś poszlaka, że jednak, jak to mówi Rożek:
“ktoś próbuje wykorzystać naiwność, by na księżycowym drewnie zarobić”.
Drabińska następnie zwraca uwagę na siłę grawitacji, która ma wpływać na drzewo w tej odpowiedniej fazie księżyca. To dzięki niej de facto drewno to później tych specjalnych właściwości nabiera. Siły przyciągania Ziemi, Słońca i Księżyca wpływają na siebie w różnym nasileniu każdego dnia. Na siłę przyciągania wpływa masa obiektów oraz ich odległość od siebie. Najsilniejsze przyciąganie Księżyca obserwujemy, gdy jest on położony najbliżej Ziemi, a najsłabsze, gdy jest najdalej. Okazuje się, że o ile woda w oceanach przyciągana jest przez księżyc (czyli dwie duże masy oddziałują na siebie), to jednak masa wody czy soków zawartych w drzewie jest mała. Na tyle, że istnieje niskie prawdopodobieństwo, żeby księżyc mógł na nią tak wpływać, żeby zmieniać właściwości drewna, aż do tego stopnia.
Silne pływy morskie (tgz. pływy syzygijne) powodowane zarówno przyciąganiem Księzyca jak i Słońca występują zarówno w nowiu jak i podczas pełni. To kłóci się z teorią drewna księżycowego, według której drzewo ścinane może być tylko zaledwie kilka dni po pełni.
Dalsza część artykułu Pani Drabińskiej to już analiza badań Zürchera, którą zestawiam z artykułem Kownackiego i Błaszczyńskiego. Autorka zwraca uwagę na fakt, że wszystko zaczęło się od opublikowania listu “Tree stem diameters fluctuate with tide” (E. Zürcher,
M. G. Cantiani, F. Sorbetti-Guerri, D. Michel) na łamach czasopisma “Nature” w 1998 roku, który nie jest artykułem naukowym zrecenzowanym i zopiniowanym przez innych naukowców. Niemniej jednak ten właśnie list, przywołujący analizy badań z lat 30-tych, które ukazują wpływ księżyca na przepływ wody w roślinach, wywołał falę dalszych badań, o których czytamy u Kownackiego.
Analiza badań naukowych, na które powołują się twórcy
i zwolennicy teorii o drewnie księżycowym i jego właściwościach.
W artykule “Lunar rhythms in forestry traditions – lunar-correlated phenomena in tree biology and wood properties” (E. Zürcher, “Earth Moon and Planets”, January 1999) przytaczanym przez Kownackiego jako potwierdzenie tezy o drewnie księżycowym czytamy, że:
1. Lżejsze (’pełnia Księżyca’) drewno jest w rzeczywistości bardziej miękkie (o niższej wytrzymałości na ściskanie) niż drewno cięższe (’nów Księżyca’), a to ostatnie jest bardziej odpowiednie dla budownictwa.
2. Lżejsze drewno może być nieco bardziej łatwopalne z powodu większej utraty wody i lepszej przepuszczalności powietrza niż drewno gęste, a także może dawać lepszą jakość drewna opałowego.
3. Ponadto wiadomo, że naturalna trwałość w porównaniu z innymi gatunkami wzrasta tendencyjnie wraz z gęstością (Rijsdijk
i Laming, 1994). Podobnie, drewno świerka norweskiego z regionów nizinnych rośnie znacznie szybciej, jest lżejsze i łatwiej ulega atakom grzybów i zgnilizny niż drewno z regionów górskich. W tym sensie, gęste drewno „nowego księżyca” może być bardziej odporne na gnicie niż lżejsze drewno „pełnego księżyca”.4. Biorąc pod uwagę te pierwsze dostępne wyniki, wydaje się, że właściwe jest określenie zasad dotyczących daty ścinki drzew: ścinka powinna następować w okolicach przesilenia zimowego, z uwzględnieniem synodycznego rytmu księżycowego, który z kolei jest synchroniczny z rytmem zwrotnikowym (domniemana rola „znaków zodiaku” wymaga jeszcze krytycznego zbadania). Należy również wspomnieć, że nie istnieje „korzystna” lub „niekorzystna” data ścinki drewna w sensie absolutnym, lecz raczej mniej lub bardziej adekwatna relacja między właściwościami a celem wykorzystania. W każdej porze zimowej jest „dobre” drewno do ścięcia. (…) wydaje się prawdopodobne, że nawet tygodniowe i dzienne kryteria czasowe mogą prowadzić do określonych właściwości drewna. W każdym razie jasne jest, że zjawiska te są znacznie bardziej skomplikowane, niż się je często przedstawia, i że wykraczają poza wiele uproszczonych, tradycyjnych reguł.
Ten cytat zupełnie zaprzecza teorii drewna księżycowego, rodzi się więc pytanie, skąd zarówno Erwin Thoma jak i Kownacki z Błaszczyńskim wyciągnęli swoje wnioski?
Poniżej, idąc za Drabińską, analizuję kolejny artykuł “Looking for differences in wood properties as a function of the felling date: lunar phase-correlated variations in the drying behavior of Norway Spruce (Picea abies Karst.) and Sweet Chestnut (Castanea sativa Mill.)” (Ernst Zürcher, R. Schlaepfer, M. Conedera, F. Giudici), opublikowany w 2009 roku w czasopiśmie “Trees”, do którego Kownacki i Błaszczyński również się odwołują. Formują wniosek, że w drewnie występuje zgodna i systematyczna rytmiczność związana z Księżycem. Ma ona wpływ na względną gęstość i utratę wody w materiale. W tym artykule analizowane są próbki dwóch gatunków drzew (świerk oraz kasztanowiec). Uwzględniano ich wilgotności, gęstości i wielkości skurczu podczas suszenia. Te badania faktycznie pokazują, że zawartość wody spójna jest z rytmicznością księżycową na poziomie dobowym, ale pokazują jeszcze inne zależności. Oto wnioski autorów artykułu:
Interesujące jest to, że dla obu rodzajów drewna świerkowego, dane o większej utracie wody wykazują stosunkowo niski skurcz w połączeniu z niską gęstością względną i odwrotnie. Dzięki temu szczególnemu porządkowi badawczemu uzyskano wartości i relacje, które nie odpowiadają ogólnej zasadzie, że skurcz jest zawsze proporcjonalny do utraty wody. To samo zjawisko można wyróżnić dla określonych dat w badaniu drezdeńskim (Triebel 1998), jak również w porównawczym ścięciu świerku rok później we Freiburgu i.Br. (Seeling i Herz 1998), które również pokazuje, że próbki bielu z określonych dat związanych z księżycem mogą mieć większą utratę wody niż próbki wstępne (…), a mimo to mieć znacznie niższy skurcz.
Jak stwierdzono w przypadku świerka, najbardziej ekstremalne wartości utraty wody (minimum) i gęstości względnej (maksimum) odpowiadają synodycznemu 3-dniowemu okresowi rozpoczynającemu się w dniu pełni księżyca: pierwsze dni ubywającego księżyca, jak wspomina Teofrast. Ponieważ w kasztanie nie zaobserwowano tak drastycznych zmian w tym okresie, nasuwa się pytanie, czy słuszność niektórych tradycyjnych zasad nie ogranicza się do określonych gatunków drzew lub grup gatunków. Znacznie wyższe wartości skurczu uzyskane na próbkach świerka z okresu ubywającego księżyca (oraz tendencja w tym samym kierunku u kasztanowca) świadczą o realności tego czynnika czasowego, o którym wspomina się w wielu regułach. Jednak istotną różnicą jest to, że w naszych badaniach skurcz jest większy, a nie mniejszy, gdy drzewa są ścinane w tym okresie. Dalsze badania powinny określić, czy po pierwszym suszeniu takie drewno jest nadal mniej stabilne higroskopijnie i wymiarowo niż próbki z okresu wschodów księżyca, czy też w mniejszym stopniu podlega nowej absorpcji wody.
Z tego cytatu wynika, że drewno pozyskane po pełni raczej lepsze pod względem jakości nie jest, skoro bardziej podatne jest na kurczenie i jest mniej stabilne higroskopijnie. Dodatkowo drewno różnych gatunków drzew zachowuje się zupełnie inaczej, a więc ta reguła może dotyczyć tylko wybranych gatunków drzew. Drewno, zamiast kurczyć się mniej, to kurczy się bardziej, przy jednoczesnej mniejszej utracie wody. To wszystko nie jest zgodne z teorią drewna księżycowego, które zachwalane jest jako bardziej stabilne i mniej podatne na kurczenie oraz zmiany wilgotności.
Wracam jeszcze więc do Kownackiego i Błaszczyńskiego i przeglądam przywoływany tam artykuł “Influence of the Lunar Phase of Tree Felling on Humidity, Weight Densities, and Shrinkage in Hardwoods” (A. Villasante, S. Vignote, D. Ferrer, “Forest Products Journal”, September 2010) i już w samym abstrakcie czytam:
W niniejszym artykule przedstawiono wyniki analizy wpływu księżycowej daty ścinki na wilgotność, ciężar właściwy i kurczliwość drewna. Analizowana próba losowa składa się z 60 dębów (Quercus humilis Mill.) ściętych podczas czterech faz księżycowych (15 drzew na fazę) w ciągu jednego okresu księżycowego. W żadnym z przypadków nie stwierdzono istotnych różnic.
Ten brak różnic według Kownackiego wynika ze złego terminu ścinki, który przypada na listopad. Ale przecież w pozostałych badaniach, które przytaczał, drewno pozyskiwane było między 6 października a 18 marca. Wynika z tego, że listopad mieści się w tym przedziale czasowym…
Badania “Lunar Rhythmicities in the Biology of Trees, Especially in the Germination of European Spruce (Picea abies Karst.): A New Statistical Analysis of Previously Published Data” (E. Zürcher, R. Schlaepfer, “Journal of Plant Studies”; Vol. 3, No. 1; 2014) pokazują, że faktycznie faza księżyca ma niewielki, ale znaczący statystycznie wpływ na kiełkowanie nasion. Zürcher jednak sam wskazuje, że większą dokładność uzyskano by przeprowadzając testy w ciągu trzech lub więcej lat, powtarzając je w tych samych miesiącach.
Ostatnie badanie przytoczne przez Kownackiego i Błaszczyńskiego, które biorę pod lupę to “Tree-stem diameter fluctuates with the lunar tides and perhaps with geomagnetic activity” (P. W. Barlow, M. Mikulecký Sr, J. Střeštík, “Protoplasma”, 2010 Nov;247(1-2):25-43.) Podczas tego badania:
wykazano dodatnie zależności między dzienną zmiennością średnicy pnia a zmiennością lunisolarnego przyspieszenia pływów. Chociaż związek ten może być uwarunkowany rytmem księżycowym trwającym 24,8 h, nie można wykluczyć obecności rytmu słonecznego trwającego 24,0 h.
Podsumowując – co ja o tym wszystkim myślę? Myślę, że badania jednoznacznie pokazują zależności pomiędzy tym co na ziemi i tym co na niebie. I moim zdaniem, wbrew temu co pisała Pani Urszula Drabińska, zmiany w średnicach pni drzew czy zwiększony wzrost kiełków nasion są dowodem na przyciąganie wody w roślinach przez Księżyc czy Słońce.
Trudno z powyższych badań wysnuć tak daleko idące wnioski, mówiące o tym, że ścięcie drewna zimą w odpowiedniej fazie księżyca (czyli zaledwie w kilka nocy w ciągu roku) sprawia, że drewno staje się trwalsze, odporne na warunki atmosferyczne, insekty i grzyby, absorbuje mniej wilgoci, a do tego jest ogniotrwałe i energooszczędne.
Moja analiza pokazała, że badania wręcz zaprzeczają niektórym z rzeczonych właściwości drewna księżycowego. Jeżeli chociażby niektóre z powyższych cech są prawdą, to różnice są niewielkie. Tak niewielkie, że zupełnie nie warte wyższej ceny jaką za drewno księżycowe producenci sobie wołają. A pamiętajcie, że ilość drewna pozyskanego w te kilka dni w roku również jest ograniczona. Pojawia się więc pytanie – skąd mogę mieć pewność, czy drewno nazwane księżycowym faktycznie zostało ścięte o odpowiedniej porze? Czy pieniądze, które na nie wydam rzeczywiście będą tego warte? Czy nie lepiej jest pozostać przy znanej od starożytności i zbadanej również naukowo zasadzie, by drewno konstrukcyjne pozyskiwać zimą (co zresztą zostało też zauważone w analizowanych tutaj badaniach)?
Jest naprawdę wiele czynników, które sprawiają, że pozyskany kawałek drewna jest najbardziej odpowiedni. Przede wszystkim musimy zadać sobie pytanie czy oraz co chcemy z niego wytworzyć? Może ma być budulcem, a może kalorycznym drewnem opałowym? Pytanie jaki gatunek drewna nas interesuje, świerk, jawor a może drzewo owocowe? Każde z nich zachowywać się będzie inaczej w obróbce i innych walorów w nich szukamy. Nie ma zatem jednej, idealnej pory pozyskiwania drewna, ponieważ wszystko zależy od tego jakie będzie jego przeznaczenie.
Drewno pozyskane zimą cechuje się większą odpornością na insekty i grzyby (mróz utrzymujący się w porze zimowej zabezpiecza je). Jest też odporniejsze pękanie (mniejsza zawartość wody = mniejsza wartość skurczu). Niemniej jednak sami leśnicy przyznają, że z uwagi na ograniczenia czasowe zrywkę i wyrąb drewna przeprowadza się także w innych porach roku. Takie drewno również z powodzeniem jest używane jako budulec. Ja pozostanę więc wierna swojej wiedzy i raczej nie skuszę się na ten chwyt marketingowy, jakim jest drewno księżycowe.
Jak widzicie drewno to dość skomplikowany materiał. I piękny. Nie ma według mnie bardziej szlachetnego i bliskiego naturze, z którego można wyrobić tyle wspaniałych przedmiotów użytku domowego czy dzieł sztuki. Jestem nim totalnie zachwycona i uwielbiam pracować z tym materiałem. Niestety też trzeba pamiętać, że drewno, jakkolwiek nie byłoby suszone i impregnowane, to zawsze pracuje i ulega odkształceniom. Dlatego tak ważne jest odpowiednie jego przechowywanie i konserwacja. Unikanie gwałtownych zmian temperatur, a w szczególności wystawianie na skrajne warunki atmosferyczne, czyli suche powietrze lub dużą wilgotność otoczenia. Pomocne są wszelkie urządzenia do pomiaru wilgotności oraz nawilżacze czy osuszacze powietrza.